Sebastian Świerk, założyciel i właściciel Enduro-Tech: 

Od dziecka słyszałem, że motocykle to zło i śmiertelne niebezpieczeństwo. Kiedy koledzy dostawali na komunię swoje pierwsze skutery i motorynki, ja nie mogłem nawet patrzeć w ich stronę. Ale gdy w wieku 25 lat po raz pierwszy usiadłem na motocyklu Enduro, już wiedziałem, że to jest to! Po kilku latach zamiłowanie i pasja do motorów doprowadziły do powstania Enduro-Tech.  

Pierwszy motocykl w tajemnicy przed rodzicami

To była Enduro Yamaha 125 z 97 roku. Już po pierwszych 15 minutach jazdy (choć to chyba zbyt duże słowo, bo w ogóle nie potrafiłem kontrolować motoru) absolutnie się zakochałem! Nie było wyjścia, kilka miesięcy później ten motocykl był już mój. Początkowo trzymałem go w garażu u rodziców, choć byli ogromnymi przeciwnikami. Wymyśliłem jednak historię, że to Yamaha kolegi, którą mu tylko przechowuję i od czasu do czasu przepalam. Tak to się zaczęło. Potem już poleciało:  były kolejne motocykle, zawody Hard Enduro i  wyprawy z kolegami. I właśnie jedna z takich wypraw  doprowadziła do powstania Enduro-Tech.   

Nad przepaścią, czyli impuls do stworzenia lamp  

To było w 2012 roku w rumuńskich Karpatach w okolicach Transylwanii. Wybrałem się tam z grupą 5 kolegów i od rana jeździliśmy po górach całkowicie beztrosko, zupełnie nie kontrolując czasu. No i przeszarżowaliśmy... Nagle zaczęło robić się ciemno, a do bazy mieliśmy ponad 60 km w trudnym górzystym terenie. Wrąbaliśmy się niemiłosiernie! Jechaliśmy właściwie po omacku, bo nie dość, że standardowe światła enduro niczego nie oświetlają, to mgła i połacie kurzu dodatkowo utrudniały jazdę. Do tego doszło jeszcze zmęczenie, cała masa nerwów, emocji. Robiliśmy coraz głupsze rzeczy,  podejmowaliśmy coraz gorsze decyzje. Kilka razy było naprawdę o włos od tragedii. Zatrzymywaliśmy się intuicyjnie dosłownie centymetry przed przepaścią czy ścianą skalną. Po kilkugodzinnej przeprawie chyba tylko cudem dotarliśmy do bazy cali i zdrowi. I to był ten moment, w którym stwierdziłem, że coś trzeba z tym zrobić. Skoro w motocyklach enduro nie ma odpowiedniego oświetlenia, musimy stworzyć je sami.

Produkt robiony dla siebie, sprzedawany na całym świecie 

Zaczęliśmy pracę razem z kolegą. W ogóle nie myśleliśmy wtedy o założeniu firmy czy jakiejkolwiek sprzedaży. Budowaliśmy lampy wyłącznie z myślą o własnych potrzebach. Przez pół roku poświęcaliśmy każdą wolną chwilę na tworzenie projektu oraz szukaniu odpowiednich rozwiązań, materiałów i wykonawców. Udało się! W końcu mieliśmy odpowiednie oświetlenie naszych motocyklów. Dopiero kiedy inni koledzy zachwycali się lampami, zaświtała nam myśl, że może spróbujemy je sprzedawać. Wyprodukowaliśmy na próbę pierwszą partię handlową - 13 sztuk. Dziś oświetlenie Enduro-Tech jest na każdym kontynencie. Sprzedawaliśmy nasze lampy m.in. do wszystkich europejskich krajów, Australii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Japonii, ale też do Butanu, Mongolii, Angoli i wielu innych.  

Enduro-Tech - Made in Poland  

W ciągu kilku lat Enduro-Tech z małej garażowej firmy stała się marką rozpoznawalną na całym świecie, wymienianą wśród największych producentów akcesoriów motocyklowych. W ciągu kilku lat istnienia firmy nie tylko cały czas staramy się udoskonalać nasze lampy, ale też stworzyliśmy nowe produkty, m.in. osłony na silniki czy chłodnice. Przez ten czas nie zmieniło się jedno: produkujemy rzeczy, z których sami chcielibyśmy korzystać i które spełniają nasze własne oczekiwania, a cała produkcja odbywa się tylko i wyłącznie w Polsce. Nie idziemy na żadne kompromisy - nie ściągamy tańszych materiałów z Chin i nie szukamy zamienników i podwykonawców po kosztach. Postawiliśmy w pełni na jakość.